Rozpoczęła działalność kolejna placówka sieci franczyzowej PÓŁNOC Nieruchomości. Nowy oddział mieści się w przy ulicy Próchnika 13 w Łodzi i jest to już trzecie biuro PÓŁNOC Nieruchomości w tym mieście. Rozmawiam z Beatą Kudlińską – Wodo – właścicielką nowootwartej placówki.
Czym zajmowałaś się zawodowo przed przystąpieniem do sieci PÓŁNOC Nieruchomości?
Beata Kudlińska – Wodo: Od 9 lat zajmuję się nieruchomościami. Najpierw kilka lat pracowałam u kogoś, a następnie samodzielnie prowadziłam biuro nieruchomości. W międzyczasie otworzyłam i prowadziłam swoją restaurację oraz byłam dyrektorem projektu w Warszawie. Przez cały ten okres cały czas byłam związana z branżą nieruchomości. W kwietniu 2010 r. podjęłam decyzję o zakończeniu współpracy z moimi wspólnikami. Po kilku miesiącach zaczęłam się rozglądać i szukać dla siebie miejsca na tym rynku. I tak trafiłam na PÓŁNOC Nieruchomości.
Dlaczego wybrałaś akurat branżę nieruchomości?
B.K.-W.: Między innymi dlatego, że jestem absolwentką prawa. Mam z nim do czynienia od zawsze. Poza tym, jak to często bywa, zadziałał przypadek.
Dlaczego zdecydowałaś się na prowadzenie biura na zasadach franczyzy, a nie niezależnie?
B.K.-W.: Ponieważ szkoda mi było energii na ponowne budowanie marki (w czasie pracy w poprzedniej firmie intensywnie to przerabiałam). Wolę poświęcić energię na budowanie i szkolenie zespołu oraz w pracę u podstaw, czyli kontakt z klientami. Stąd moja decyzja o zainwestowaniu we franczyzę. Know-how poznałam działając wiele lat w branży nieruchomości, ale wsparcie grupy to....wsparcie grupy. Jestem niezależna i działam dość indywidualnie, ale nie mam poczucia że wejście w system franczyzowy odebrało mi niezależność.
Skąd dowiedziałaś się o PÓŁNOC Nieruchomości i dlaczego wybrałaś akurat tą sieć?
B.K.-W.: W grudniu 2010 r. byłam zdecydowana na podjęcie współpracy z inną siecią franczyzową, ale na ich stratę, kompletnie się mną nie zajęli. Kiedy poznałam Tomka Błeszyńskiego dowiedziałam się, że jest związany z siecią PÓŁNOC Nieruchomości i tak to się zaczęło.
Czy trudno jest rozpocząć taką działalność? Jakie rady dałabyś osobom zainteresowanym otwarciem własnego biura nieruchomości?
B.K.-W.: Myślę, że nie jest łatwo. Jest to czasem niewdzięczna praca, ale jednocześnie dająca ogrom satysfakcji. Bardzo pomaga doświadczenie. Właściciel firmy musi znać dobrze branżę, w której rozpoczyna działalność. Poza tym, obecnie jest to trudny rynek i trzeba być gotowym na zmiany, szybko się uczyć oraz być otwartym na ludzi i… lubić ich. Kiedy lubisz ludzi oni przychodzą do Ciebie. A to w zawodzie pośrednika podstawa. Trzeba śledzić przepisy i być otwartym na komunikację, a także ogarniać sprawy na wielu poziomach i płaszczyznach. Trzeba działać z pasją.
Co sprawia Ci największą satysfakcję w pracy?
B.K.-W.: To, że efekty wynagradzają trudy. Po pierwsze, w tej branży nie ma górnej granicy zarobkowania. Zawsze można zarobić więcej i to jest fantastyczne. Ale mnie największą radość sprawia rozwiązywanie trudnych spraw, dawanie ludziom nadziei na wyjście z beznadziejnych sytuacji. Nasze wynagrodzenie jest tutaj tylko bonusem, choć oczywiście każdy pracuje przede wszystkim zarobkowo. Widok zadowolonych twarzy ludzi, kiedy pomoże im się przejść przez często ciężkie chwile jest bezcenny. Właściwie to troszkę jakby misja...
Jak scharakteryzujesz łódzki rynek nieruchomości? Czy ma on jakieś specyficzne cechy, które go odróżniają od rynków lokalnych w innych dużych polskich miastach?
B.K.-W.: Z pewnością jest to rynek różny od rynków innych wielkich miast. Łódzki rynek jakby odrobinę się zatrzymał w czasie. Na przykład, wciąż są u nas popularne zamiany. Mamy w Łodzi chyba jedyne w Polsce Państwowe Biuro Zamiany Mieszkań, które ma wpływ na wszystkie zamiany lokali komunalnych w mieście. Poza tym, rynek łódzki jest trudny, bo i średnia życia przeciętnego Łodzianina jest niższa niż mieszkańców innych wielkich miast. Toczymy też walkę o zmianę wizerunku agencji nieruchomości, które w oczach klientów oszukują. Ludzie sądzą, że lepiej przeprowadzić transakcję samemu niż skorzystać z usług biura nieruchomości. Działałam przez jakiś czas na rynku warszawskim, troszkę na Śląsku, ale Łódź to moje miasto. Znam je na pamięć. Chciałabym coś zrobić w kwestii polityki mieszkaniowej w naszym mieście.